Czy lubicie dźwięk saksofonu? Ja tak. I właśnie to zawiodło mnie do Dinant. Małego miasta w walońskiej części Belgii. Co ma wspólnego jedno z drugim? Otóż Dinant zawdzięcza saksofonowi swój ruch turystyczny, bowiem właśnie stąd pochodzi jego wynalazca Adolphe Sax. Dowiedziałam się, że w swoim życiu miał wyjątkowego pecha a przez kiepski charakter wpadał w ciągłe kłopoty i kłótnie. Jak to zwykle bywa z innowacjami, na początku jego pomysł został wyśmiany, dopiero po pewnym czasie Sax zyskał uznanie w gronie muzyków. Mimo produkcji saksofonów nie dorobił się zbytnio, żył biednie na skromnej rządowej emeryturze. Dziś jest wizytówką miasta i jednocześnie jedną z atrakcji turystycznych.


Do Dinant warto przyjechać także dla malowniczego widoku, który współtworzy katedra Notre Dame, ogromny szary blok skalny oraz szereg kolorowych kamienic ustawionych równo nad brzegiem rzeki. Przy dobrej pogodzie kompozycja ta zachwyca równowagą pomiędzy szarością skały i kamienia z której wykonano katedrę a mieszaniną barw budynków.


Katedra Notre Dame to gotycka budowla, która powstała na miejscu zniszczonej przez odłamki skalne świątyni. Uwagę przykuwa wieża w kształcie gruszki. Mimo iż przewodnik nie wypowiadał się pozytywnie o tym obiekcie mi się podobał. Wnętrze jest surowe z szarego kamienia. Zimno łagodzą złote elementy ołtarza oraz drewniane wykończenia. Szereg dziesięciu solidnych kolumn podpiera żebrowe sklepienia. Przeciwwagę stanowi  część ołtarza, którą tworzą delikatne łuki podtrzymywane przez delikatne i smukłe kolumny.


Po prawej stronie świątyni warto zatrzymać się na chwilę i wpatrzyć w misternie wykonane witraże, przedstawiające sceny z życia Jezusa. Narodziny, Pokłon Trzech Króli, Ukrzyżowanie, Zdjęcie z Krzyża- to tylko część z wielu umieszczonych na nich scen.


Tuż za katedrą znajdują się wysokie schody, ponoć mają 408 stopni, oraz kolejka, która zawiezie nas na szczyt masywnej skały gdzie usytuowano Cytadelę. Cenę biletów wcale nie tanią (7,5 E) rekompensuje piękny widok na miasto. Co pół godziny po twierdzy oprowadza przewodnik, niestety tylko w języku francuskim (w końcu to Walonia ;)). Zabraliśmy się z nim, ponieważ samemu nie można wejść do niektórych miejsc.W poszczególnych pomieszczeniach można było oglądać zgromadzoną kolekcję broni oraz zobaczyć jak wyglądała tutejsza kuchnia i piekarnia. Ciekawym pomysłem jaki został tutaj zrealizowany, było odtworzenie bunkra w którym podczas wojny chronili się żołnierze. W ciemności przechodzi się przez małe pomieszczenie obłożone workami, w którym słychać realistycznie brzmiące odgłosy wybuchów i strzałów. Dla dzieci to ogromne przeżycie, widziałam dziewczynkę, która jedną ręką kurczowo trzymała się taty za rękę a  drugą trzymała w ustach obgryzając paznokcie.




Ostatni odcinek przejścia przez twierdzę prowadzi poprzez pochyłe pomieszczenie. Nigdy wcześniej nie czułam się tak dziwnie. Ściany i schody były dziwnie skrzywione, żeby się nie przewrócić trzeba było się podpierać a mimo to błędnik wariował i po wyjściu na zewnątrz jeszcze przez chwilę czułam, że ziemia się pode mną kręci.




Na wzgórzu wygrzaliśmy się chwilkę na słoneczku podziwiając widoki a później udaliśmy się do domu Adolpha Saxa. Przygotowano w nim mini muzeum, w którym można posłuchać dźwięku saksofonu a także dowiedzieć się co nieco o wynalazcy.


Podsumowując. Dinant mimo iż nie ma wielu miejsc do zwiedzania jest dobrą propozycją na niedzielny wypad. Trzy kluczowe miejsca to katedra Notre Dame, Cytadela i dom wynalazcy saksofonu. 


© wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.