Ardeny to jedyne góry jakie posiadają Belgowie. Znajdują się w południowo-wschodniej Belgii. Są niskie, ich średnia wysokość to 400-500 m (najwyższy szczyt ma niecałe 700m). Można je porównać do polskich Gór Świętokrzyskich. Uprawianie turystyki w Ardenach opiera się na spokojnych spacerach, zalesionymi ścieżkami. Ponieważ opływa je rzeka Moza jest to także dobre miejsce do spływów kajakowych.
Chcąc na chwilę uciec od gwaru miasta pojechaliśmy do Gendron, nieopodal Dinant. Ta niewielka miejscowość znajduje się w części walońskiej, dlatego w uszach nie rozbrzmiewa niderlandzki lecz francuski. Naszym celem był Parc et Reserve Naturelle de Furfooz. Wysiadając na stacji nie trudno o orientację, ponieważ jak to w Belgii bywa, zazwyczaj wszystko jest oznaczone. Poszliśmy biało zielonym szlakiem, którego przejście miało trwać około dwóch godzin.
Trasa wiedzie wzdłuż brzegu rzeki. Jest bardzo spokojnie i malowniczo. W oddali z porośniętych wzgórz wystają gdzieniegdzie białe ostre skały. Wąska ścieżka prowadzi przez las, w niektórych miejscach dość stromo pod górkę.
Podążając skalnymi schodkami można wejść do małych jaskiń, w których ponoć mieszkają nietoperze.
Niegdyś na tych terenach urzędowali Rzymianie, pozostałe po nich ruiny można znaleźć rozrzucone po Furfooz. W środku lasu odrestaurowano i zrekonstruowano skromną rzymską łaźnię, z paleniskiem i murowanymi wannami, ponoć woda osiągała w niej 30`C.
Tak właśnie można spędzić jeden z wolnych dni w Belgii.
Mimo spacerowego tempa, mięśnie nóg po powrocie do domu będą odczuwalne :)