Podczas ostatniego lotu z Krakowa do Brukseli odkryłam co możesz zrobić gdy miasto jest zakorkowane a Ty się spieszysz... bardzo odkrywcze, ale możesz zrobić NIC. 




Kraków był totalnie zakorkowany. Całe sznury aut ciągły się leniwie jeden za drugim. Tempo jazdy równało się z tempem pieszych. A ja utknęłam w środku tego sznureczka. No cóż w połowie drogi byłam już pewna, że nie zdarzę, ale walczyłam do końca. Spóźniona wpadłam razem z mamą na lotnisko. Odprawa zakończona... no to poleciałam. Z nadzieją podeszłam jeszcze do jakiejś pani, zapytać czy da się coś jeszcze zrobić. I okazało się, że szansa była. "Może Pani jeszcze zdąży, ale bez bagażu". A w bagażu wszystkie ubrania nie wspominając już o polskich specjałach, którymi miał raczyć się Paweł. Ale cóż, walizkę zostawiłam mamie a sama pobiegłam do samolotu. Przy następnym locie wezmę pod uwagę większy margines czasowy. Aha pisząc na biletach: "prosimy o stawienie się na lotnisku 2 godziny przed odlotem" mają trochę racji :) przynajmniej w obliczu krakowskich korków. 


Leave a Reply

© wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.